czwartek, 13 lipca 2017

Chłopak, który stracił głowę oczami Aleksandry

Autor: John Corey Whaley
Tytuł: Chłopak, który stracił głowę
Tytuł oryginału: Noggin
Przekład: Małgorzata Kafel
Wydawnictwo: Otwarte (Moondrive)
Ilość stron: 352

Mogłoby się wydawać, że Travis ma wspaniałe życie. Cóż się dziwić, skoro otaczają go niesamowici ludzie: kochający rodzice, wspaniała dziewczyna oraz prawdziwy przyjaciel. Aż człowiek zaczyna patrzeć z nadzieją w przyszłość! Niestety to wszystko przyćmiewa jedno paskudztwo, które nie chce się odczepić za żadne skarby. Tak... to choroba.
Travis zmaga się z nieuleczalnym nowotworem, który z dnia na dzień odbiera mu coraz więcej radości z życia. Chociaż nastolatek stara się do końca zostać optymistycznie nastawionym do świata i zgrywać twardego, to jednak w głębi serca wie, że lada moment może zgasnąć niczym zdmuchnięty przez wiatr płomień świecy. Dlatego też, kiedy otrzymuje propozycję wzięcia udziału w eksperymentalnej operacji, nie zastanawia się długo. Dość szybko godzi się na to, by od szyi w dół przeszczepione mu zdrowe, nieskażone rakiem ciało. Niestety na drodze do wymarzonego rozwiązania staje jeden problem. Otóż tymczasowy rozwój medycyny nie rozwinął się jeszcze na tyle, aby móc sobie pozwolić na przeprowadzenie tak skomplikowanego zabiegu, dlatego Travis musi zostać wprowadzony w śpiączkę podobną do hibernacji i oczekiwać pozytywnego rozwoju zdarzeń. Jako że to może potrwać od kilkunastu do kilkudziesięciu lat, żegna się z najbliższymi, próbując zapomnieć o tym, iż po przebudzeniu odkryje, że ich już nie ma na świecie.
Jednakże szczęście sprzyja Travisowi, gdyż budzi się zaledwie pięć lat później. Posiada własną głowę oraz nowe, atrakcyjne – a zarazem obce – ciało. Uszczęśliwiony tym faktem ma również nadzieję, że jego dawne życie ponownie do niego powróci, dzięki czemu szybko nadrobi stracony czas. Niestety los uwielbia płatać figle. Rzeczywistość wymierza mu siarczysty policzek najświeższymi informacjami. Okazuje się, że jego przyjaciele ukończyli szkołę średnią i już „męczą się” z nauką na studiach, zaślepieni miłością rodzice ukrywają przed nim pewien sekret, a dziewczyna odnalazła nowego wybranka serca. Chłopak nie potrafi pogodzić się z tymi faktami, dlatego też postanawia powalczyć o przeszłość.
Jak zareagują jego dawni znajomi, którzy przez lata myśleli o nim jak o zmarłym? Czy pozwolą mu na nowo wejść w swoje życie, kiedy już zdążyli pogodzić się z jego utratą? I do czego posunie się Travis, aby odzyskać ukochaną?


Niektórzy zapewne pamiętają, jak to wzbraniałam się rękami i nogami przed sięgnięciem po tę książkę. Nawet pozytywne opinie mnie do niej nie zachęcały. Wręcz przeciwnie – wywoływały wstręt. Dopiero po jakimś czasie, kiedy to szum wokół [Chłopaka, który stracił głowę] nieco ucichł, zaryzykowałam i dałam szansę Travisowi. Niestety nie od razu było kolorowo...
Zacznę może od tego, że największy absurd tej książki stanowi kwestia przeszczepu. Smolę już to przyszycie głowy do innego ciała (w końcu medycyna mogła zrobić ogromne postępy w tej dziedzinie), ale dlaczego – na litość boską! – zabrakło istotnego szczegółu, jakim jest rehabilitacja? Naprawdę nie chciało mi się wierzyć, że autor zapomniał o czymś tak ważnym, bez czego osoba po tak poważnym zabiegu sobie nie poradzi. Przecież nikt nie oczekiwałby dziesiątek stron poświęconych temu elementowi. Wystarczyłaby drobna wzmianka, iż do czegoś takiego dochodzi, dzięki czemu nie przyglądałabym się książce z przymrużeniem oka. I właśnie ten fakt spowodował, że nie umiałam wczuć się w historię, przez co lektura ciągnęła się niemal pół roku, co w moim przypadku stanowi ogromny wyczyn. Jak już przetrawiłam to niedopatrzenie i oczyściłam umysł ze złych myśli, powróciłam do książki. Z lekkim ociąganiem, ale złapałam odpowiedni rytm czytania, powoli wtapiając się w ten świat. Zaczęłam uważniej śledzić zmagania Travisa, poznawać jego życie i otoczenie, co zmieniało moje nastawienie. Dalej ubolewałam nad wcześniejszym (i karygodnym) błędem, ale pozwoliłam na uraczenie mnie silnymi emocjami, jakimi są strach, ból czy cierpienie, które wybijały się przed szereg radosnych i pełnych śmiechu chwil. To była podróż przez kalejdoskop wrażeń, gdzie nawet się jej nie spodziewałam w takiej odsłonie. Po prostu mogę stwierdzić, że po burzy zawsze wychodzi słońce, ale jak funkcjonować dalej, gdy człowiek obawia się grzmotów zwiastujących kolejne załamanie pogodowe?

Niektórzy ludzie mówią, że umieranie w samotności jest gorsze niż sama śmierć. Może powinni spróbować samotności za życia. Człowiek zaczyna się dziwić, że w ogóle interesował go powrót.

Skłamałabym, gdybym napisała, że Travis mnie nie wkurzał i chętnie widziałabym go u swojego boku jako przyjaciela. Ten chłopak działał mi na nerwy do tego stopnia, że chciałam uderzać głową w ścianę, ale do jakiegoś czasu nie wiedziałam jednego: czy swoją czy jego. Może jego zaślepienie chorobliwą chęcią odzyskania Cate stanowiło próbę odebrania od świata straconych lat, podczas których przebywał w śpiączce, ale wszelkie zabiegi nastolatka powiązane z chwytaniem poległych miesięcy znacznie bardziej odrzucały, niżeli zachęcały. Rozumiem, że nadal ją kochał, ale zachowywał się jak rozkapryszony dwulatek, któremu rodzice zabrali lizaka. Dopiero po jakimś czasie zaczął dostrzegać popełniane przez siebie błędy i własnie wtedy zaczęłam się oswajać z jego obecnością.
Chociaż nadal stąpał po cienkim lodzie, to jednak zaczął panować nad swoją... głupotą? Inaczej nie umiem tego określić. Aczkolwiek zaimponował mi tym, że sława spowodowana jego niecodzienną operacją nie przysłoniła mu oczu i nie pozwolił się wciągnąć w celebrycką farsę. Pozostawał tym samym skromnym chłopakiem, który niegdyś zszokował wszystkich swoim pomysłem. Po prostu chciał wrócić do normalności, czerpać garściami jako zwyczajny nastolatek, a nie gwiazda.
Z całej gamy pozostałych bohaterów najbardziej polubiłam przyjaciół Travisa, którzy – pomimo kręcenia nosem na jego wymysły – potrafili podać mu pomocną dłoń i stanąć za nim murem w każdej krytycznej sytuacji. Za to nieco zbulwersowało mnie zachowanie Cate oraz rodziców nastolatka, gdzie ta pierwsza sama do końca nie wiedziała, czego chciała, gdy ci drudzy ukrywali dość istotny szczegół przed własnym synem. Na potrzeby „powrotu normalności” odgrywali nowe role, co jedynie zaszkodziło. Rozumiem obawę o zdrowie psychiczne syna, ale czemu zwlekali z tym aż tak długo?
John Corey Whaley nie zachwyca swym stylem pisania do tego stopnia, abym mogła wychwalać jego umiejętności pod niebiosa, ale posiada coś takiego, co pozwala skupić uwagę na wykreowanym przez niego świecie i zagłębić się w nim. Nie tworzy on zawiłych opisów miejsc, ba – nawet nieco je upraszcza, jednak nie odczuwa się pod tym kątem niedosytu. Także lekki, młodzieżowy język tak nie wadzi. Ale fabularna wada, którą zdążyłam wytknąć, doprowadziła do tego, a nie innego scenariusza, przez co też nieco inaczej odbieram całokształt.

Podsumowując:
[Chłopak, który stracił głowę] miał ogromny potencjał do tego, abym w końcu uwierzyła w dziesiątki pozytywnych, niemal wychwalających tę książkę opinii, ale w moim odczuciu znajduje się tutaj wiele niedociągnięć zabijających mój entuzjazm. Może w połowie dałam się porwać fantazji autora, ale główny bohater oraz pewne aspekty powiązane z jego osobą rzucają cień na to, co dobre. Jak widać nie wszystko złoto, co się świeci.

Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:

Książka ma zaszczyt brania udziału w wyzwaniu Przeczytam 52 książki w 2017 roku!

*****

W dalszym ciągu możecie dołączyć do ekipy Book Tour, która wraz z Lirr wyruszy na tytułową Wyspę Mgieł. Nie zwlekaj i wyraź chęć udziału. Wystarczy, że klikniesz w baner i poznasz wszelkie szczegóły tej zabawy! :)


12 komentarzy:

  1. Słyszałam o tej książce wiele dobrych i zachęcających opinii. Jeśli kiedyś znajdę ją w bibliotece, to na pewno przeczytam i sama sprawdzę :)

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie jest książka dla mnie. Zaczynając od tego, że to młodzieżówka i to jeszcze z tak absurdalnym motywem, więc podziękuję.
    Pozdrawiam
    #LaurieJanuary

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem ci, że recenzja książki jest aktualnie pierwsza w kolejce do publikacji na moim blogu i też wzbraniałam się rękami i nogami przed jej przeczytam :D Ostatecznie mam podobne zdanie. Pewne rzeczy mi nie pasowały, a Travis irytował. Jednak niezbyt polubiłam jego przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam,że będziesz bardziej jechała po tej książce. A jednak nie ciągnie mnie kompletnie do tej powieści,już jestem za stara na takie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Według mnie idealnie nadaje się na chwilę oderwania od świata. Dużo humoru, odrealnionych wydarzeń i zabawy. Z takim nastawieniem nawet mi się trochę spodobała :)
    POCZYTAJ ZE MNĄ!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi się książka bardzo podobało. Nad tą rehabilitacją wcześniej się nie zastanawiałam, dobre spostrzeżenie. Też mnie denerwowało uganianie się za byłą dziewczyną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, zdecydowanie nie dla mnie. No cóż, pomysł z przeszczepem głowy jest nomen omen karkołomny, ale przy założeniu, że medycyna jeszcze bardziej wyewoluowała, do przyjęcia. Niestety, ten brak wzmianki o jakiejkolwiek rehabilitacji sprawia, że wygląda to na totalną abstrakcję i przez to raczej nie mogłabym się wczuć w całą historię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam te książkę juz jakiś czas temu. Podobała mi się,ale to typ lektury, do której jiz nie wrócę. Pomimo tego, że książka nie wzbudziła we mnie negatywnych emocji, rozumiem twój punkt widzenia ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Do tej pory słyszałam chyba same "ochy" i "achy" nad tą pozycją, a tutaj mamy jednak jakieś mankamenty. Sama okładka niezwykle mnie intryguję i już dla niej zajrzałabym do środka żeby sprawdzić jakie ja będę miała odczucia po lekturze ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie się ta książka nie podobała. Mało już z niej pamiętam, zachowałam jedynie to wrażenie, że to nie ma "tego czegoś" :D

    Buziaki,
    ksiazkowezamieszanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta książka stoi na mojej półce od roku. Czas się w końcu zabrać, potrzebuję czegoś lekkiego. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam tę książkę i mnie również nie zachwyciła. Drażnił mnie Travis z tym swoim maniakalnym odbiciem dziewczyny z rąk innego faceta. Te jego zagrywki były tak zryte, że od tego pękała głowa. A co do rehabilitacji to dopiero teraz zwróciłaś mi na to uwagę. Faktycznie, nie było czegoś takiego. Nonsens. I kpina.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.