poniedziałek, 20 marca 2017

Oskar i pani Róża oczami Aleksandry

Autor: Éric-Emmanuel Schmitt
Tytuł: Oskar i pani Róża
Oryginalny tytuł: Oscar et la dame rose
Przekład: Barbara Grzegorzewska
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 80

Jak często myślimy sobie, że nasze życie jest do kitu? Deszczowa pogoda uniemożliwiająca nam wyjście bez dodatkowego bagażu w postaci parasolki. Niewdzięczny pies pożerający pracę domową lub arcyważne papiery dla klienta. Zapychający nos katar utrudniający oddychanie. Ale czy aby na pewno nie przesadzamy?
Oskar już prawie nie pamięta, jak to jest żyć poza oddziałem szpitalnym, bez otoczenia wiecznie śpieszących się lekarzy czy innych chorych dzieci. Każdy jego dzień stoi pod znakiem kontroli medycznych oraz oczekiwania na weekend, bo właśnie wtedy przybywają do niego w odwiedziny rodzice.
Niestety chłopiec wyczuwa, że atmosfera panująca wokół niego drastycznie się zmienia. Nie rozumie, czemu opowiadane przez niego żarty nie śmieszą pielęgniarek, chociaż wcześniej na nie reagowały pozytywnie. Czyżby to była wina tego, że dostrzegają samą Śmierć podążającą za nim niczym cień? A może maczał w tym palce ten lekarz o krzaczastych brwiach, które łączą się ze sobą w chwilach, gdy ich właściciel duma nad kartą Oskara?
Te mroczne myśli są odpychane na bok, kiedy do akcji wkracza pani Róża z całym arsenałem pomysłów. To właśnie ona zachęca swojego nowego przyjaciela do wysyłania listów do Boga, w których będzie mógł napisać to, co mu leży na wątrobie. Chłopiec, z dozą niechęci, zgadza się na to.
Czy pomysł z wysyłaniem listów do kogoś, kto nawet nie odpisze to dobre posunięcie? Jaką można mieć pewność, że zapisane tam słowa dotrą do odbiorcy? A może mają one jakiś głębszy sens?
Nigdy się tego nie dowiesz, póki nie spróbujesz...

Robiąc drobne przemeblowanie w pokoju, zostałam skłoniona do ściągnięcia wszystkich książek z półek, coby móc bez problemów przesunąć szafkę. Nie piszę tego dlatego, aby wam się poskarżyć na ten stan rzeczy. Nic z tego! Otóż właśnie w ten sposób odnalazłam swój dwunastoletni egzemplarz [Oskara i pani Róży], który wręcz wybłagałam u mamy jeszcze za czasów nauki w podstawówce. Pochłonęłam ten tytuł w ekspresowym tempie i szybko odstawiłam między inne powieści, co jakiś czas ją przekładając. Jednakże teraz pomyślałam sobie, że warto do niej powrócić. Czy opłacało się? A może powinnam zostawić tę książkę w świętym spokoju, coby nie zepsuć sobie wspomnień z nią związanych?

czwartek, 16 marca 2017

Książkowa Sztuka BOOK TAG

Hej!
Jak wiele razy daliście się skusić okładce przy zakupie książki? Nie ukrywajmy tego – pomimo powiedzenia „nie oceniaj książki po okładce”, efekt wizualny działa na nas w znacznym stopniu. O wiele przyjemniej patrzy się na schludną, przyciągającą oko okładkę niż na coś byle jakiego. To w końcu etykietka całej powieści, powinna w jakiś sposób mówić nam, czego się spodziewać. A wykonanie tego nie jest przecież takie łatwe!
W dzisiejszym tagu weźmiemy na widelec okładki. Ciekawi, jakie dzieła w nim znajdziecie?

piątek, 10 marca 2017

Żywi oczami Aleksandry

Autor: Scott Sigler
Tytuł: Żywi
Oryginalny tytuł: Alive
Seria: Generacje
Tom: I
Przekład: Marek Cieślik
Wydawnictwo: Feeria (Feeria young)
Ilość stron: 384

Jak często myślicie, że zwyczajne wstanie lewą nogą jest już powodem do zepsucia sobie humoru? Zapewne tyle razy, że nie bylibyście w stanie tego zliczyć. Niestety ten problem jest niczym w porównaniu z sytuacją, w jakiej znajduje się ona...
Savage wybudza się ze słodkiego snu ze świadomością, że dzisiaj jest dla niej bardzo ważny dzień. Oczekując pysznego tortu urodzinowego oraz masy prezentów związanych z ukończeniem przez nią dwunastego roku życia nie spodziewa się jednak, że takie plany będzie musiała odłożyć w czasie. Bijąca od niej radość zostaje wręcz zrównana z ziemią przez okrutną rzeczywistość. Wizja dziewczęcego pokoju rozpływa się w powietrzu, gdy dostrzega swoje „łóżko”, którym okazuje się sporych rozmiarów trumna. Zauważa ona również, że nie jest jedyna w tym dziwnym pomieszczeniu. Chociaż Savage jest przerażona całą tą sytuacją, znajduje w sobie odrobinę odwagi i czym prędzej próbuje wybudzić pozostałych lokatorów. Kiedy jej się to udaje, zadaje im mnóstwo pytań, ale nie uzyskuje satysfakcjonujących ją odpowiedzi. Niestety każdy z tych ludzi cierpi – tak samo jak dziewczyna – na amnezję, a odkrycie tego, że ich ciała nie posiadają już dziecięcych kształtów wywołuje u nich jeszcze większe zakłopotanie.
Żeby odkryć prawdę trzeba zacząć działać. Dlatego też Savage ze swoimi towarzyszami postanawia opuścić to dziwne miejsce, by odnaleźć drogę do wyjścia. Niestety tutaj także napotykają wiele problemów. Otaczające ich zewsząd korytarze zdają się nie mieć końca, a każde znalezione pomieszczenie sprawia wrażenie wiernej kopii tego, z którego uciekli.
Dlaczego ktoś postanowił ich tutaj umieścić? Czemu nikt nic nie wie? Dlaczego nie ma przy nich rodzin? Czyżby to była pułapka? A może w tym wszystkim chodzi o coś więcej?
Savage musi poznać prawdę, a ona nie będzie należeć do tych przyjemnych...

To kolejna z wielu książek, na które dość długo chorowałam. Bardzo chciałam odkryć jej fenomen, a mogłam to zrobić za sprawą cudownej Cleo M. Cullen z bloga Zniewolone Treścią, która ofiarowała mi [Żywych] jako prezent urodzinowy. Tylko czy dobrze przemyślałam ten prezent? A może w trakcie lektury pożałowałam, że w ogóle o nim śniłam?

środa, 8 marca 2017

ALEKSANDRA BAWI SIĘ W TOP 5, czyli Bluszcz na luźno #4

Cześć,

Spoglądając na kalendarz, każdy z nas doskonale widzi, jaki dzisiaj jest dzień. W sumie nawet nie trzeba na niego zaglądać, aby uzmysłowić sobie, że właśnie dzisiaj kobiety obchodzą swoje święto. Jak w przypadku Walentynek czy Tłustego Czwartku supermarkety wręcz szaleją z promocjami, byle tylko zachęcić zdezorientowanych mężczyzn do zakupu czegokolwiek dla najbliższych ich sercom dam. Mając tyle produktów do wyboru ciężko zdecydować, co tak naprawdę zakupić, ale lepiej się pomęczyć, niżeli wrócić do domu z pustymi dłońmi. Co jak co, ale nie wszystkie kobiety są tak wyrozumiałe...
A jak by to było w książkach? Czy stworzone na potrzeby danej powieści damy także oczekiwałyby czegoś od panów?
Z tej okazji zrobiłam specjalny ranking. Byłoby nieco oklepanie, gdybym przedstawiła imiona kobiet, które powinny otrzymać prezenty tonami. Ja, jak zwykle, podążyłam inną drogą. Otóż przedstawiam wszystkim swoje zestawienie...


Nie będę już przedłużać, dlatego też zapraszam. ;)

poniedziałek, 6 marca 2017

BLUSZCZOWA MASAKRA, czyli co mnie denerwuje... #2

Hej,

Już od dość sporego okresu nosiło mnie do stworzenia kolejnej odsłony Bluszczowej Masakry, lecz każdy rozpoczynany temat otrzymywał zaledwie parę zdań i... umierał. Pozostawał taki niedokończony w pliku tekstowym, czekając na to, aż łaskawie do niego powrócę. I kiedy już prawie wyrywałam włosy z głowy z powodu swej bezsilności przypomniałam sobie pewien komentarz pod moją recenzją książki Alka Rogozińskiego. Gdyby bajki stały się rzeczywistością to w tamtym momencie nad moją głową zabłysnęłaby słynna żaróweczka! Moja irytacja tamtą sytuacją powoli wyprowadzała mnie z równowagi, jednakże po tylu dniach zamęczania się nią pomyślałam sobie: Ola, masz przed sobą idealną inspirację. Ogarnij cztery litery i pisz! I tym oto sposobem jestem ogromnie szczęśliwa, ponieważ mogę Was zaprosić na...


Ten wpis jest obrośnięty trującym bluszczem, dlatego wchodzicie na własne ryzyko!

piątek, 3 marca 2017

Czarny klucz oczami Aleksandry

Autor: Amy Ewing
Tytuł: Czarny Klucz
Oryginalny tytuł: The Black Key
Seria: Klejnot
Tom: III
Przekład: Iwona Wasilewska
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 320

Jak często chcemy zrobić coś naprawdę ważnego, lecz wystarczy jedna drobna zmiana i wszystko idzie witać się z innymi obowiązkami w kącie „odkładania danych spraw na bok”? Przypuszczam, że wiele razy. I panna Lasting, w tej kwestii niczym się od nas nie różni.
Violet wraz z innymi odbitymi niewolnicami arystokratek z rozwagą opracowuje plan mogący zlikwidować raz na zawsze rządy zepsutych bogaczy zamieszkujących Klejnot. Prawie wszystko zostaje już zapięte na ostatni guzik, kiedy do dziewczyny docierają informacje o porwanej siostrze, której miejsce przetrzymywania w domu Diuszeszy Jeziora (a tym samym jej stan fizyczny i psychiczny) nie są nikomu znane. Nie zważając na protesty towarzyszy, postanawia opuścić Białą Różę i pod przebraniem dwórki zamierza odnaleźć swoją siostrę i odbić ją z rąk niezrównoważonej kobiety. Niestety to nie jest takie łatwe, jak przewidywała. Przez cały czas musi się mieć na baczności, by poznani wcześniej ludzie nie odkryli prawdy o jej fałszywej tożsamości. Wystarczy tylko chwila nieuwagi, a może zniszczyć wszystko, w czym pokładano nadzieje.
W międzyczasie trwają przygotowania do kolejnej Aukcji, która ma być jeszcze bardziej wyjątkowa od poprzednich. Zamężne kobiety z Klejnotu oraz Banku wręcz nie mogą się doczekać odkrycia tego arcyważnego wydarzenia, spekulując nad mgłą tajemnicy, jaką jest ono spowite. Jedyne co jest w stanie oderwać ich od tych spekulacji to nasilające się ataki Czarnego klucza, którego występki zbierają potworne żniwo. A ludzie zamieszkujący wyższe sfery jeszcze nie wiedzą, że to dopiero przedsmak prawdziwej zabawy, jaką mogą zagwarantować poniżani przez lata mieszkańcy biedniejszych okręgów.
Czy wszystko pójdzie zgodnie z planem? Czy Czarny klucz utrze nosa arystokracji i raz na zawsze ukróci ich samowolkę? A może Violet zepsuje wszystko, przez co szanse na wolność odejdą w zapomnienie?
Czasami wystarczy jeden zły ruch, aby poukładane klocki domina zdołały się posypać.

Przedłużałam ten moment najbardziej, jak tylko mogłam. Spoglądałam chciwym wzrokiem na [Czarny klucz], ale nim moja ręka zdołała ściągnąć tę książkę z półki, zawsze zdołałam ją poprowadzić w innym kierunku, sięgając po coś innego. Jednakże ta zabawa nie mogła trwać już dłużej. Zakończyłam ją bez chwili wahania. Tylko czy postąpiłam słusznie? Dobrze było przerwać tę głupotę i przeżyć ten ostatni raz przygodę w Samotnym Mieście? A może chciałam w trakcie czytania wyrzucić tę powieść przez okno, próbując o niej zapomnieć?

środa, 1 marca 2017

BLUSZCZOWE PODSUMOWANIE LUTEGO

Dzień dobry,

Powiedzcie mi, proszę, kiedy ten luty zdążył przeminąć? Dobrze – jest to najkrótszy miesiąc w roku, ale tak mi śmignął przed nosem, że gdyby nie kalendarz to zapewne bym go nie zauważyła. No dobra... pogoda za oknem także temu sprzyjała, chociaż pod koniec zdołało się nieco ocieplić... Jednakże nie o tym powinnam Wam teraz pisać, dlatego też przejdę do ważniejszych kwestii.
Chociaż luty liczył sobie zaledwie niecałe trzydzieści dni to jednak udało nam się stworzyć dla naszych czytelników wiele postów. Oczywiście (tradycyjnie) recenzje mieszały się z tagami oraz listami TOP 5, ale to chyba dobra kombinacja, nieprawdaż?


Dlatego też nie będę przedłużać i ukażę całemu światu nasze statystyki związane z lutym. Jesteście gotowi na drobną powtórkę z rozrywki? ;)
Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.