czwartek, 24 grudnia 2015

Najokrutniejsze kobiety dwudziestolecia międzywojennego oczami #Ivy

Autor: Agnieszka Haska n Jerzy Stachowicz
Tytuł: Bezlitosne. Najokrutniejsze kobiety dwudziestolecia międzywojennego
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 352

Kobiety bardzo długo musiały walczyć o równe prawa w świecie, gdzie dominowali mężczyźni, a ci niezbyt chcieli dzielić się swoim „królestwem”. Jednak w końcu przyszły lepsze lata dla przedstawicielek płci pięknej i – w końcu – mogły opuścić domowe zacisze, i zacząć robić to, co wcześniej im zabraniano: studiować czy pracować. Na samym początku nie było łatwo, bo przyzwyczajeni do czegoś innego panowie nie pomagali zaaklimatyzować się kobietom. Często dochodziło na tym polu do sprzeczek, aż w końcu panie postanowiły pójść inną drogą. Zboczyły z dobrej ścieżki i przekroczyły bramę zwaną „przestępczością”.
Tylko co tak naprawdę nimi kierowało? Czy naprawdę musiały stać się kryminalistkami, żeby udowodnić to, że także bywamy BEZLITOSNE?

Większość osób zaczęła w tym miesiącu czytać książki nawiązujące do zimy oraz do świąt Bożego Narodzenia, kiedy ja zgrabnie omijam ten proceder i zaczytuję się w nieco innej tematyce. Za swój cel obrałam coś, czego tytuł mocno kojarzył mi się z programem telewizyjnym „Kobiety, które niosły śmierć”. Jako że pewnego czasu byłam jego ogromną fanką, to też nie mogłam przepuścić takiej okazji, by poznać dzieło polskich autorów. Tylko czy po lekturze „Najokrutniejszych” sama miałam ochotę zacząć rozrabiać, niczym wspomniane w tej książce kobiety? A może w mojej głowie zrodził się plan, aby zacząć swój kryminalny proceder na jej twórcach?


Kobieta nie jest ani głęboko myśląca, ani wzniośle, nie jest ona ani bystro- ani protomyślna, jest ona raczej wręcz przeciwieństwem tego wszystkiego; o ile dotąd dostrzec mogliśmy, nie ma ona w ogóle nic z myśleniem wspólnego; jest ona, jako całość, niedorzeczną bez-myślnością.”*

Bezlitosne. Najokrutniejsze kobiety dwudziestolecia międzywojennego” to książka, od której oczekiwałam sporej dawki mocnych wrażeń wbijających mnie w fotel, kiedy tylko zacznę czytać o demonicznych przedstawicielkach płci pięknej. Niestety nic takiego się nie wydarzyło, jednak nie mogę powiedzieć, że opisane tutaj wyczyny dam tamtej epoki mnie nie zainteresowały. W trakcie lektury dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, przy których określenie „słaba płeć” powinno być używane z rozwagą. Owszem, nie naczytałam się zbyt wiele o morderstwach z zimną krwią, ale nie można odmówić tym kobietom pomysłowości, odwagi oraz – niekiedy – głupoty. Poznałam historie złodziejek pod różnymi maskami, oszustek żerujących na łatwowierności mężczyzn (i nie tylko), intrygantek działających w pojedynkę lub z zorganizowanych grupach, jednak większości z nich nie nazwałabym okrutnymi. Może działały wbrew prawu, ale nie czyniły tak potwornych rzeczy, jak panie ukazane w wyżej wymienionym przeze mnie programie, co doprowadziło mnie do „walki” o tę książkę. To mnie nieco zasmuciło, bo moje wyobrażenie o tym tytule rozminęło się z rzeczywistością. Następnym razem nauczę się, aby nie fantazjować za dużo.
Także zabolał mnie fakt, że sporo miejsca przeznaczono mężczyznom, którzy wykonywali pewne czynności, aby zaimponować kobiecie lub pod wpływem gniewu, gdzie do wrzenia krwi doprowadziła ich właśnie płeć piękna. Niektóre z nich same ich zachęcały do przestępstw, ale część była nieświadoma tej drugiej twarzy swego wybranka bądź przyjaciela. Minimalnie autorzy zrehabilitowali się tutaj historią pewnego pana zdradzanego przez swoją żonę, który przyłapał swoją lubą na miłosnych figlach z jej kochankiem. Nie będę za dużo z tego zdradzać, jednak po dziś dzień pamiętam, że ważnym aspektem tego wszystkiego był fakt, jakim były zielone skarpetki kochasia, w jakich musiał uciekać przed zemstą rozwścieczonego mężczyzny. I nie – nie miał na sobie nic więcej, prócz odzienia na stopy.

Gdy kobieta ma 20 lat i niema męża, jest jeszcze stworzeniem znośnem. Gdy ma lat 30 i niema męża, staje się stworzeniem nieznośnem, gdy zaś przekroczy trzydziestkę, a męża w dalszym ciągu niema, staje się stworzeniem niebezpiecznem, krwiożerczem i strasznem dla każdego napotkanego mężczyzny.” **

Autorzy posługują się prostym i zrozumiałym językiem, a używane przez nich pojęcia należą do tych, które każdy z nas zna i bardzo często z nich korzysta. Przy pracy nad książką korzystali oni z wielu źródeł pomagających ją stworzyć. Także zasięgali informacji od ludzi specjalizujących się tego typu historiami. Temu wszystkiemu dodaje smaczek umieszczone zdjęcia oraz skany wycinków z gazet, dzięki czemu mamy jeszcze bardziej wczuć się w klimat książki. A jeżeli chcemy więcej, to na samym końcu jest bibliografia i możemy sami przejrzeć dane zbiory informacji.
Moim zdaniem ten zbiór faktów miał na celu ukazanie, że kobiety po wprowadzeniu równouprawnienia musiały sporo walczyć, aby wprowadzić tę zasadę w życie. Emancypacja widniała na papierze, jednak w życiu codziennym ciężko było ją dostrzec, przez co panie ukazywały swoją siłę poprzez tego typu wrażenia oddziałujące na całe społeczeństwo. Szkoda tylko, że przynosiło to więcej szkód, jak pożytku.
Z serii „rozkminy bluszczyny”: Czytając o tych wszystkich przewinieniach przedstawicielek swojej płci zastanawia mnie wiele rzeczy, lecz najbardziej jestem ciekawa tego, ile to rozrabiałyśmy we wcześniejszych epokach, a nikt nie zdołał tego zarejestrować. Zapewne sporo się działo...

Podsumowując:
Bezlitosne...” to książka ukazująca kobiety z całkiem innej strony, gdzie za maską statecznej żony i opiekuńczej matki może kryć się bestia gotowa poświęcić swoje dobre imię dla zysku bądź innych dóbr osobistych.
Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy są ciekawi poczynań dam dwudziestolecia międzywojennego, jednak prosiłabym brać ten tytuł z lekkim przymrużeniem oka.

Moja ocena:
Recenzja została zamieszczona na:

Recenzja została napisana w ramach akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają!
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Akurat!

*wypowiedź Otto Weiningera z 1903 roku
** wypowiedź Jerzego Krzeckiego
Zapis cytatów pozostał oryginalny.

2 komentarze:

  1. Zastanawiałam się czy warto, ale ostatecznie nie jestem pewna ;)
    Thievingbooks

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba nie moje klimaty, mogłabym się nudzić z ta książką ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przybycie w moje skromne progi.
Mam nadzieję, że oferowana przeze mnie treść przypadła Państwu do gustu. Będę przeszczęśliwa, kiedy zostanę nagrodzona komentarzami. To tak niewiele, a potrafi sprawić radość!

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.