Autor: Andrzej Syska-Szafrański
Tytuł: „Tango z rudzielcem”
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 222
Tytuł: „Tango z rudzielcem”
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 222
Ile razy dziennie macie wrażenie,
że otaczający was świat ma w sobie, prócz uprzykrzającej
się rutyny, coś szalonego? Jak często myślicie stereotypowo o
ludziach mijanych na ulicy, w sklepie czy w przychodni? Gdyby wasze
życie mogło się zmienić diametralnie o sto osiemdziesiąt stopni,
to czy chwycilibyście się możliwości, a może tak naprawdę
byście jej nie zauważyli?
Leon Karaś nie musi się wstydzić
swojego życia. Jest sumiennym i przykładnym pracownikiem Urzędu
Pracy, jak każdy właściciel samochodu ma z nim wiecznie sporo
problemów, ciągając swoje dziecko po warsztatach. Mężczyzna
nie może także narzekać na sferę uczuciową, bo odkąd poznał
Monikę, wierzy w to, iż lada dzień ustalą wspólnie datę
ślubu i będą mogli żyć długo i szczęśliwie.
Wszystko się zmienia, kiedy na
ulicy zaczepia go dziwny gość, ofiarowując mu swoją wizytówkę.
Leon wrzuca ją do swojej teczki, kompletnie o niej zapominając. Pan
Karaś nie mógł jednak przewidzieć, iż to niecodzienne
spotkanie zapoczątkuje u niego niezrozumiałe pragnienie zatańczenie
tanga. Można zapytać: I co z tego, że zachciało mu się tańczyć
tango? Każdy ma prawo robić co chce! Tylko co ma zrobić Leon,
jeżeli on chce zatańczyć to tango z... nagim, rudobrodym
mężczyzna?
Czy ten szalony kaprys się ziści?
A może to jedynie wstęp do zmian, jakie mają zajść w poukładanym
życiu pana Karasia? I czy Leon jest gotowy na to wszystko? A może
to tango tak naprawdę ma inne znaczenie? Jedno jest pewne – jeżeli
weźmiesz udział w tym życiowym eksperymencie, to już nic nie
będzie takie jak wcześniej.
Kiedyś przeczytałam recenzję tej
książki u jednej z blogerek i stwierdziłam, że warto zapoznać
się z tą szaloną historią. Okazja nadarzyła się parę tygodni
później, jednak niezbyt prędko sięgnęłam po świeżą
lekturę. Miałam sporo spraw na głowie, a także inne tytuły
przyciągały mnie mocniej do siebie. Nadeszła jednak godzina zero i
zabrałam się za „Tango z rudzielcem”. Po skończonej lekturze
musiałam nieco ochłonąć, by podzielić się z wami swoimi
przemyśleniami. Tylko czy miałam sporo czasu, by wszystko ułożyć
w głowie i w końcu stanąć po którejś ze stron?